Wiele razy mówiłaś sobie NIE, STOP NIE JEM SŁODYCZY od jutra, od poniedziałku, od nowego miesiąca czy od nowego roku?
Zaczynał się ten określony przez Ciebie „dzień zero” i unikałaś słodyczy jak ognia?
Odmawiałaś sobie dosłownie wszystkiego słodkiego? Zero cukru do kawy/herbaty, ani jednego ciasteczka, batonika, placuszka, kosteczki czekolady nawet tej 80% kakao bo przecież to słodkość a jak zakładasz sobie, że NIE to NIE i koniec, 100% albo nic.
Jednak okazuje się, że słodycze były, są i będą i przychodzi ten gorszy, słabszy dzień jak co miesiąc. Cały dzień „chodzi” za Tobą choćby kostka czekolady, choćby jedno ciasteczko albo kawałeczek placuszka od mamy, która przyniosła blaszkę ulubionego ciasteczkowego serniczka.
Ale NIE! Nie zjesz nic, zupełnie NIC w końcu sama sobie ustaliłaś, że w końcu skończysz ze słodyczami.
Dochodzi wieczór, 8h pracy za Tobą, zakupy za Tobą, pranie za Tobą, gotowanie dla całej rodziny za Tobą no i lekcje z dzieckiem za Tobą. Siadasz na fotelu zmęczona, Twoja „bateria” jest na poziomie 3%, padasz na twarz. Wracają myśli o placuszku od mamy, w tym momencie nie masz już siły odmówić sobie pokusy, nie masz skąd wziąć na to siły, idziesz po kawałek serniczka, jesz.
Myślisz sobie, że znów nie wykonałaś zamierzonego planu, nic znów z tego nie wyjdzie, nie dałaś rady po raz enty… No to trudno jak już zjadałaś kawałek to co Ci tam, zjesz cały rządek z blaszki serniczka. Ten dłuższy rządek…
Schemat się powiela po raz kolejny, a TY uważasz, że to nie dla Ciebie, jesteś „uzależniona” od słodyczy i już tak zostanie. Nie wykonałaś planu w 100%, więc lepiej już NIC nie robić, nie ma to sensu.
Odcięcie się od nieprawidłowego wg Ciebie nawyku z dnia na dzień niekoniecznie jest dobrym pomysłem. Jeśli przez lata jadłaś słodycze nawet 5 razy dziennie to przez pierwsze dni, tygodnie może nawet miesiące uda się „zacisnąć pasa” i wytrwać bez słodkości, ale na pewno przyjdzie dzień, w których Twoje zasoby będą znacząco ograniczone i uniknięcie pokusy będzie niewykonalne. Jest to zupełnie normalne.
Co wobec tego można zrobić?
A gdyby tak na początek zastanowić się nad ograniczeniem ilości słodkości? „Schodzeniem” stopniowym z ilości czy częstości spożycia słodyczy? Wdrożenie stopniowej i systematycznej pracy?
Ja zdecydowaniem jestem za budowaniem prawidłowych relacji z jedzeniem każdego rodzaju, od słodyczy, chipsów, orzeszków (dwa ostatnie uwielbiam), alkoholu czy fast-food”ów.
Zupełnie nie dawno podczas wizyty wspomniałam, że piję 3 kawy dziennie i w sumie spożywam 3 łyżeczki cukru (1 łyżeczka na kawkę) – pacjentka była zdziwiona, że ja dietetyczka spożywam cukier. Spotykam się z tym czasem gdy ktoś nie zna mojego podejścia do jedzenia, a wie że jestem dietetyczką. To prawda kiedyś (w największym stopniu podczas moich prób odchudzania) inaczej podchodziłam do tematu słodkości czy innych „zakazanych” na „zdrowej” diecie produktów. Presja ze strony społeczeństwa, że przecież jestem dietetyczką i powinnam jeść MEGA zdrowo, prowadzić super dietę, w której nie ma miejsca na najmniejsze odchylenia (kiedyś dosłownie czułam wzrok pacjentów lub osób, które wiedziały, że jestem dietetyczką skierowany na mój koszyk sklepowy podczas zakupów, jednocześnie było mi wstyd gdy mój koszyk nie był „perfekcyjny” bo znalazło się tam coś „NIEZDROWEGO”) powodowały, że ta relacja z „niezdrowymi” produktami nie była prawidłowa. Na szczęście te czasy minęły i podchodzę zupełnie zdroworozsądkowo do jedzenia. Każdy produkt jest dla ludzi, dosłownie KAŻDY. Z jedzeniem jest jak z lekami, pozostają lekami do momentu gdy zażywamy je w odpowiedniej dawce i z odpowiednią częstotliwością.
Warto się zastanowić jak chcemy żeby nasza relacja (czyli częstość spożycia) ze słodkościami wyglądała za np. 6 miesięcy. Rozłożyć sobie pracę nad zmianą częstości spożycia słodkości na te 6 miesięcy i tak na przykład w 1szych dwóch miesiącach pracy nad zmianą nawyku jeść 6 razy w tygodniu(zakładając, że zaczynasz od pułapu np. 8 słodkości na tydzień), w kolejnych dwóch miesiącach jeść 4 razy w tygodniu, a w ostatnich dwóch miesiącach dochodzić do wyznaczonej ilość 2 razy w tygodniu.
Czasem może się okazać, że zjedzenie słodyczy 1 raz w tygodniu i słodzenie kawy spowoduje, że nie będziesz się „rzucać” na słodycze w „gorsze, cięższe” dni, które na pewno się pojawią.